wtorek, 29 kwietnia 2014

Amerykańscy Bogowie


Ostatnim razem zaprezentowałem pierwszy post z cyklu Zapomniane Święta, który sukcesywnie będę zapełniał nowymi postami dotyczącymi obchodów świąt.
Teraz jednak przyszedł czas na odsłonę nowego cyklu - Literatura Fantasy - w którym będę przedstawiał wybrane książki z gatunku fantasy. Zarówno te znane, mniej znane, jak i te zupełnie nieznane, lub po prostu zapomniane. 
W przypadku każdej książki postaram się krótko i interesująco opisać fabułę wstępu bez spoilerów. A jeżeli będą to takie, które nie zdradzą zakończenia lub nie będą znaczące dla rozwoju akcji.


Amerykańscy Bogowie


Po trzech latach spędzonych w więzieniu Cień wychodzi na wolność za nienaganne sprawowanie, pragnąc jak najszybciej wrócić do Eagle Point, gdzie czeka na niego żona Laura i przyjaciel Robbie, który obiecał mu pracę u siebie.
Przed wypuszczeniem zostaje poinformowany przez naczelnika, że Laura zginęła w wypadku samochodowym i w związku z tym zostanie zwolniony dwa dni wcześniej.
Jednak nic nie ma teraz znaczenia dla Cienia, równie dobrze mógłby nadal siedzieć w więzieniu. Udaje się jednak do Eagle Point na pogrzeb Laury, a w drodze tam dwukrotnie spotyka tajemniczego pana Wednesdaya, który proponuje mu nietypową pracę.
W normalnych okolicznościach Cień nie zgodziłby się pracować dla kogoś obcego, kiedy w Eagle Point czeka na niego praca. Jednak okazuje się, że w wypadku samochodowym zginął również Robbie.
Nie mając innych opcji i nic do stracenia, Cień przyjmuje ofertę pracy pana Wednesdaya, tajemniczego starszego mężczyzny ze szklanym okiem i blizną na boku.
Nie byłoby w tym wszystkim nic niezwykłego, ot historia jak każda inna, gdyby nie „przyjaciele” pana Wednesdaya – irlandzki leprechaun z amerkańskim akcentem; trzy słowiańskie siostry, które dawno temu przybyły do Ameryki; i starszy, siwy jegomość zwany Czernobogiem – oraz fakt, że Laura odwiedziła Cienia. Dwa dni po jej pogrzebie.




Amerykańscy Bogowie to książka poruszająca problemy współczesnego świata – nieustającą ekspansję technologii – choć dla wielu nie jest to problemem, a zaletą. Jednak nie można się nie zgodzić z tym, że większość ludzi nie wyobraża sobie teraz życia bez technologii, mediów, internetu – tych „nowych bogów”.
Jestem dzieckiem lat dziewięćdziesiątych. Na komunię dostałem zegarek, który na tarczy miał pajęczynę, a na wskazówce czarnego pająka. Większość dzieciństwa spędziłem na podwórku i w przydomowym parku. Nie miałem komputera, telefonu komórkowego, nie wiedziałem nawet czym jest internet. Pierwszą komórkę dostałem w 2003 roku na dzień dziecka, a komputer po skończeniu podstawówki.
Tymczasem teraz już dzieci z podstawówki posiadają telefony, iphone’y, tablety, profile na portalach społecznościowych. Zewsząd, a zwłaszcza z internetu i telewizji, są bombardowane obrazami wyidealizowanego człowieka, który musi posiadać najnowsze twory technologiczne i modowe - czy bogowie wiedzą jakie - żeby być fajnym. Jeśli nie posiada – jest nikim.
Jeszcze ten wszechobecny przekaz seksu, którym zarażane są dzieci już od małego poprzez dostęp do technologii. Świat zmierza w złym kierunku…





Powstali nowi bogowie, mający miliony wyznawców na całym świecie. Są to bogowie i boginie technologii, internetu, telewizji. O starych bogach mało kto pamięta, a jeszcze mniej ludzi oddaje im cześć i składa ofiary. Nadchodzi prawdziwy zmierzch starych bogów. Nie będzie to koniec świata jak w starych mitach; świata nie zaleje ciemność, z której wyłoni się nowy, lepszy świat. Starzy bogowie po prostu umrą. Zapomniani. Daleko od domu.
Nie poddadzą się jednak bez walki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz