Owego czasu, podczas życia tego ludu, olbrzym Mogoch otrzymał od Mojr
zadanie i maszerował na północ bez wytchnienia przez sto dni. To przywiodło go
do najdalszych granic znanego świata, gdzie zwrócił się w stronę bramy ognia
strzegącej Lavondyss.
U wejścia do doliny stał monolit dziesięciokrotnie wyższy od człowieka.
Mogoch wsparł na nim swą lewą stopę i zastanowił się, z jakiego powodu Mojry
odciągnęły go tak daleko od jego plemiennego terytorium.
Po chwili usłyszał głos dobiegający z dołu, nakazujący mu zdjąć stopę z
głazu. Olbrzym spojrzał w dół i zobaczył stojącego tam łowcę. Mogoch uparł się
jednak, że nie zdejmie stopy z głazu, a łowca coraz groźniejszym tonem upierał
się, by ten tak uczynił. Po chwili łowca dodał, że pod głazem pochowano bardzo
dzielnego człowieka, na co Mogoch odparł, iż sam go tam pochował, za monolit
zaś użył jednego ze swych zębów.
- Cóż – odrzekł łowca. – W takim razie wszystko w porządku.
- Dziękuję – powiedział Mogoch, zadowolony, że nie będzie musiał
walczyć z nieznajomym. - A jakie to wielkie czyny sprowadziły Ciebie do granic Lavondyss?
- Czekam na kogoś – wyjaśnił łowca.
- Mam nadzieję, że wkrótce się zjawią – oznajmił Mogoch.
- Jestem pewien, ze się zjawi – rzekł łowca i odwrócił się od olbrzyma.
Mogoch użył dębu, żeby podrapać się w plecy, po czym zjadł na kolację
jelenia, zastanawiając się, dlaczego wezwano go w to miejsce. W końcu jednak
odszedł. Nadał jeszcze dolinie miano ritha
muireog, co znaczy „tam, gdzie czeka łowca”.
Później jednak nazwano ją imarn
uklyss, co oznacza „tam, gdzie dziewczyna wróciła przez ogień.
Ale to już opowieść na inny czas i dla innych ludzi.
Avilion
Miejsce poza czasem, serce Lasu Ryhope
Rok nieznany
Inne czasy i inni ludzie nadeszli wraz z Avilionem. Powieść bowiem jest
bezpośrednią kontynuacją Lasu Ożywionego Mitu
i opowiada losy Stevena Huxley, Guiwenneth, oraz ich dzieci, Jacka i Yssobel.
Steven czekał na powrót Guiwenneth tak wiele lat, że stracił rachubę czasu,
jednak kiedy dziewczyna w końcu wróciła przez ogień, razem osiedlili się w
starej rzymskiej willi przy wylocie doliny, u stóp zalesionego wzgórza.
Doczekali się również dwójki dzieci, które są pół ludźmi, pół mitotworami;
leśna, zielona część dominuje w Yssobel, natomiast w Jacku dominuje część człowiecza,
czerwona.
Na dolinę pada jednak cień – echo przeszłości
– w wyniku czego bohaterowie stają na
skrzyżowaniu dróg i każde musi podążyć własną ścieżką, za własnymi marzeniami,
za własnym zadaniem. Obowiązek, ale również pragnienie niesie Jacka na skraj
lasu Ryhope, gdzie niegdyś mieszkał jego ojciec; natomiast Yssobel kroczy ku
sercu lasu, skąd powróciła jej matka. Również Guiwenneth w obliczu zagrożenia
opuszcza Willę by stawić mu czoła i ostatecznie zakończyć to, co zaczęło się
dawno temu. Przyłącza się więc do zaginionego legionu i razem z nim kroczy
przez światy, do samego serca lasu. I to właśnie w sercu
lasu, w Lavondyss, splotą się losy ich wszystkich, a także tego, który stanowi
największe zagrożenie dla rodziny; tego, który kroczy pośród Legionu, i którego
nazywają Zmartwychwstałym.
Avilion to ostatnia, choć nie chronologicznie,
książka z cyklu Ożywionego Mitu Roberta Holdstocka. Nie wiedziałem, czego
spodziewać się po tej części, a po przeczytaniu nadal mam mieszane uczucia. Bez
wątpienia książka jest dobra, nie opowiada jednak o mechanizmie działania
pierwotnego lasu Ryhope, dębowego wiru i wydrążeń (jak Wydrążenie) czy o tajemniczych
losach ludzi, którzy wkroczyli do lasu Ryhope (jak Lavondyss czy Brama Kości), ale
skupia się przede wszystkim na tym, co działo się bezpośrednio po Lesie Ożywionego Mitu. Nie ma tutaj tylu
zagadek, tajemniczych postaci i miejsc, czy niedopowiedzeń co w poprzednich
częściach cyklu. W jakiś sposób zniknęła ta wyjątkowa nutka tajemniczości i
mistycyzmu, dzięki której opowieści Holdstocka są takie cudowne. Wszystko jest
po prostu wyjaśnione.
Avilion to historia Jacka i Yssobel, dzieci Stevena
i Guiwenneth. Już na początku dowiadujemy się, że Guiwenneth jednak powróciła
przez ogień, gdzie czekał na nią Steven. Razem osiedlili się w starej rzymskiej
willi z trójką niemieckich osadników, Egweardą, Ealdwulfem oraz Hurthigiem. Tam
też przyszli na świat Jack i Yssobel. W Jacku dominowała czerwień (czyli
człowiek) i od zawsze fascynował go „świat zewnętrzny”, z którego pochodził
jego ojciec. Yssobel natomiast była bardziej zielona (czyli dominował w niej
mitotwór) i pragnęła przemierzać las i odkrywać jego tajemnice. Do Yssobel docierają jednak echa przeszłości,
które na zawsze zmieniają spokojnie żyjącą rodzinę. Dziewczynka twierdzi, że
kilkukrotnie widziała i rozmawiała z Georgem Huxley. Twierdzi również, że
wyczuwa wielki smutek w mężczyźnie zwanym Zmartwychwstałym, który powrócił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz