- Nazwa jest
jak wołanie – odparła dziewczynka. – Kiedy nadaje się czemuś nazwę, wzywa się
to.
Lavondyss
Dziecięca fantazja jest nieograniczona, a sposób postrzegania świata
przez dzieci – choć tracony bezpowrotnie w wyniku dorastania – nie ma sobie
równych. Wytwory ich młodych i wciąż rozwijających się umysłów potrafią być
zaskakujące, a czasami nawet przerażające. Jednak dziecięca fantazja powinna
być przede wszystkim podziwiana, bo nikt inny nie jest w stanie stworzyć tylu
wspaniałych rzeczy mocą swojego umysłu. To właśnie dzieci tworzą tajne bazy w
ogrodzie i na polach, projektują maski i lalki z kory drzew i gałęzi, widzą i
rozmawiają z sobie tylko widocznymi postaciami – mniej lub bardziej
fantastycznymi – z rycerzami, potworami i damami dworu. Jednak co się stanie,
kiedy istoty widziane przez dzieci nie są jedynie wytworem ich wyobraźni? Co
jeżeli zakapturzone kobiety widziane przez dzieci, ukrywające się w leśnym
podszyciu, są prawdziwe?
Anglia, hrabstwo Herefordshire
Rok 1958
Tallis Keeton od zawsze była obdarzona wielką wyobraźnią. Być może
jest to wpływ jej dziadka Owena, który opowiadał dziewczynce historie o
rycerzach, damach i smokach, kiedy Tallis była jeszcze niemowlęciem. Owen
Keeton w dniu swojej śmierci przygotował prezent dla Tallis – starą księgę z
historiami, legendami i baśniami, na marginesie których starzec napisał również
list do dziewczynki – który otrzymała w dniu swoich piątych urodzin. Jednak
dopiero teraz, mając czternaście lat, Tallis zaczyna rozumieć treść listu
dziadka. Wszystko, co miało miejsce w jej życiu zaczyna się teraz układać w
jedną, logiczną całość – niezrozumiały list od dziadka, tajemnicze zaginięcie
jej brata Harry’ego kilka lat wcześniej, zakapturzone kobiety w maskach, które ukradkiem
widzi, odgłosy jeźdźców, powiewy wiatru w bezwietrzny dzień oraz płatki śniegu
i zapach zimy w środku lata – wszystko to dzieje się naprawdę i prowadzi do
lasu Ryhope, lasu ożywionego mitu. „W śniegu kryje się dawna pamięć” pisał
dziadek Tallis, jednak dokąd ją to zaprowadzi? Wszystko bowiem ma swoją tajemną
nazwę, którą trzeba odkryć by móc iść dalej. W dostaniu się do serca lasu – do
tej surowej, zimowej krainy, w której prawdopodobnie został uwięziony Harry –
dziewczynce pomoże przybysz z serca lasu, zapomniany brat Artura i Mordreda, dzielny
wojownik imieniem Scathach.
Czytając książki często utożsamiamy się z bohaterami, przeżywamy
przygody razem z nimi. Jednak w przypadku książek z literatury fantasy wiemy,
że mają miejsce w fikcyjnym, drugim świecie, często podobnym do naszego, ale
jednak innym. W przypadku powieści Roberta Holdstocka, zwłaszcza Lavondyss, granica pomiędzy światem
rzeczywistym i stworzonym na potrzeby książki zaciera się, znika. Dzieje się
tak, ponieważ akcja dzieje się w naszym świecie, w Anglii, w hrabstwie
Herefordshire, gdzie jedynie las Ryhope został stworzony na potrzeby książki.
Niestety w rzeczywistości nie istnieje tam żaden skrawek pradawnej puszczy.
Istnieje on jednak u nas, w Polsce. Ostatni skrawek pradawnego lasu – Puszcza
Białowieska. Niemniej jednak, poprzez zatarcie się granicy między
rzeczywistością a fikcją, świat i postacie w Lavondyss są niesamowicie wiarygodne, realne, niemal namacalne.
Dlatego to, co dzieje się w powieści z bohaterami odbieramy bardzo osobiście. W
końcu towarzyszymy Tallis od wczesnych lat młodzieńczych, widzimy jak dorasta,
aż w końcu znika w lesie Ryhope.
Lavondyss jest książką
bardzo dobrze napisaną, jednak mimo wszystko trudną do czytania, właśnie przez
swoją realność i wiarygodność. Może się wydawać, że nie jest to zwykła książka
fantasy, ale prawdziwa historia młodej dziewczyny, którą coś przyciąga do
tajemniczego lasu. Na próżno jednak szukać w cyklu Ożywionego Mitu szczęśliwego
zakończenia. Choć nie brak w niej tajemnic, magii oraz trzymających w napięciu
przygód i zwrotów akcji, Lavondyss
jest mimo wszystko książką ciężką, tajemniczą i depresyjną.
Wszystkie rzeczy są znane, ale
większość zapomniana. Potrzeba specjalnej magii, żeby je sobie przypomnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz